Witam na moim blogu // Welocome to my blog// Czytaj na stronie o żywności modyfikowanej - GMO, podłe działania koncernów produkujących GMO, pozwalają nam kojarzyć te firmy z opryskami na niebie!!! //

wtorek, 14 grudnia 2010

Z NIEBA NA ZIEMIĘ

CZY BAĆ SIĘ DIOKSYN

POWSTAJĄ W NATURZE PODCZAS WYBUCHÓW WULKANÓW I POŻARÓW LASÓW. JEDNAK GŁÓWNYM ICH PRODUCENTEM I, JAK SIĘ OSTATNIO OKAZAŁO, TAKŻE JEDNYM Z KONSUMENTÓW JEST CZŁOWIEK.

Afera związana z wykryciem w belgijskich kurczakach wysokiego stężenia dioksyn powoli odchodzi w niepamięć. Emocje opadły wraz z komunikatem, że szczegółowe badania importowanych z Belgii produktów nie wykryły dioksyn w ilościach niebezpiecznych dla zdrowia. Uspokajające wyniki dały także podobne analizy prowadzone w Szwecji, Holandii, Niemczech, Austrii i samej Belgii. Najbardziej skażone dioksynami produkty spożywcze najprawdopodobniej zostały zjedzone, zanim ktokolwiek zdążył dostrzec zagrożenie.Stężenie dioksyn w tych, które trafiły do Polski, wynosiło od 0.1 do 5 pg/g (1pikogram to 1 bilionowa część grama) równoważnika toksyczności TEQ (International Toxic Equivalent).

Nie po raz pierwszy dioksyny wchodzą na czołówki gazet. Jednak poprzednie wydarzenia z nimi związane miały o wiele poważniejsze skutki, przy których to, co działo się w Belgii, jest zaledwie incydentem. W 1968 roku w Japonii skażonym dioksynami olejem ryżowym zatruło się około 1800 osób (wypadek ten nazwano Yusho, czyli chorobą ryżową). Do podobnego masowego zatrucia olejem ryżowym doszło na Tajwanie w 1978 roku. Podczas wojny w Wietnamie żołnierze US Air Force rozsiewali specjalny herbicyd - Agent Orange o wysokim stężeniu dioksyn. Niszczono nim roślinność, by ułatwić wykrywanie z samolotu partyzantów. W 1976 roku w Seveso, we włoskich zakładach produkujących m.in. pestycydy i herbicydy, na skutek wybuchu reaktora chemicznego trafiło do atmosfery około 600 g najbardziej toksycznej dioksyny. Zatruło się stu pięćdziesięciu sześciu pracowników, a tereny położone wokół fabryki zostały skażone i są nie zamieszkane do dziś. To tylko wybrane przykłady, gdy dioksyny wymknęły się spod kontroli człowieka.

Związki te znane są od 1957 roku, kiedy po raz pierwszy udało się je otrzymać syntetycznie. Od tego czasu poświęcono im tysiące fachowych publikacji oraz setki konferencji naukowych, jednak dopiero w latach dziewięćdziesiątych uporządkowano wiedzę na temat ich działania i skutków w organizmie człowieka. Ale nawet w ostatnich latach kwestia szkodliwości dioksyn była mocno dyskutowana. W 1994 roku naukowcy z Francuskiej Akademii Nauk doszli do wniosku, że nie ma wystarczających dowodów, by dioksyny zaliczyć do głównych zagrożeń dla zdrowia ludzkości. Natomiast amerykańska Environmental Protection Agency w tym samym roku ogłosiła, że nie istnieje bezpieczna dawka tej substancji.

WHO - Światowa Organizacja Zdrowia - na podstawie wieloletnich doświadczeń i obserwacji na zwierzętach oraz badań klinicznych ustaliła niebezpieczną dla zdrowia ilość dioksyn na poziomie 1 ng (1 nanogram to 1 miliardowa część grama) na kilogram masy ciała dziennie, a jako całkowicie bezpieczną- porcję 100 razy mniejszą. I wreszcie w 1997 roku International Agency for Research on Cancer uznała najbardziej toksyczną dioksynę (TCDD) za czynnik rakotwórczy I grupy, czyli o udowodnionym działaniu.

Ofiary wielkich katastrof - Seveso, Agent Orange, Yusho - chorowały głównie na trądzik chlorowy (ang. chlorackne), i to nie wszystkie. Nie zdarzyły się ani śmiertelne zatrucia, ani przypadki nowotworów, co do których udowodniono by, że są bezpośrednim skutkiem skażenia dioksynami. Substancje te działają w sposób odmienny niż równie toksyczne związki, których wpływ ujawnia się w krótkim czasie. Na ostateczny efekt działania dioksyn trzeba długo czekać, czasami 10-20 lat.

Zarówno ludzie, jak i zwierzęta znoszą bez uszczerbku jednorazową uderzeniową dawkę dioksyn, ale jeżeli te substancje trafiają do ich organizmów przez kilka lat w znacznie mniejszych ilościach (ale przekraczających bezpieczną wartość wyznaczoną przez WHO), kumulując się w organizmie, mogą wywoływać różne szkody.

Istnieją też przesłanki, aby sądzić, że śladowe ilości dioksyn mogą mieć korzystny wpływ na zdrowie, na przykład... mogą zapobiegać rozwojowi komórek rakowych. Ale nawet ten ostatni fakt nie był w stanie poprawić fatalnej opinii, jaką mają dioksyny, i dostały się one na sporządzoną przez UNEP (agendę ONZ zajmującą się ochroną środowiska naturalnego) listę najbardziej szkodliwych substancji, z którymi walka powinna być priorytetem (więcej na ten temat piszemy w artykule Parszywa dwunastka na s. 28).

Dioksyny nie są jedynie odpadem cywilizacji. Ostatnie badania prowadzone przez Politechnikę Krakowską wykryły bardzo małe ilości tych związków w próbkach z kopalni soli w Wieliczce, datowanych na co najmniej 15 mln lat. Towarzyszą nam więc od bardzo dawna i są szeroko rozpowszechnione w przyrodzie. W naturalny sposób tworzą się podczas pożarów lasów i wybuchów wulkanów. Powstają we wszystkich procesach spalania w niskich temperaturach (200-500°C)w obecności chloru. Ale źródłem ponad 95% występujących w naszym otoczeniu dioksyn jest przemysł. W największych ilościach substancje te "produkuje" przemysł metalurgiczny (procesy recyklingu metali, wzbogacania rud) i przestarzałe spalarnie śmieci. Obecne są też w spalinach samochodowych.

Optymistycznie nastraja fakt, że w ostatnich dwudziestu latach nastąpiło znaczne zmniejszenie skażenia środowiska dioksynami. Dr Adam Grochowalski z Instytutu Chemii i Technologii Nieorganicznej Politechniki Krakowskiej uważa, że zawdzięczamy to, po pierwsze, drastycznemu ograniczeniu emisji tych związków ze spalarni śmieci (w najnowocześniejszych takich obiektach niemal do zera), po drugie - przemysł chemiczny, jeszcze niedawno wymieniany jako główne źródło dioksyn, przeszedł gruntowne przeobrażenie.

Na dużą skalę wycofano z produkcji i stosowania związki chloroorganiczne. Używane są jeszcze tam, gdzie nie udało się ich zastąpić bezpieczniejszymi dla środowiska substancjami. Podobny los spotkał freony, chlorowane bifenyle (PCB), substancje do konserwacji drewna zawierające chlorowane fenole i związki chloru służące w przemyśle papierniczym do bielenia papieru. Zmiany te dotyczą krajów rozwiniętych, w krajach Trzeciego Świata czy choćby na terenach byłego Związku Radzieckiego trzeba dopiero je wprowadzić. O poprawiającym się stanie środowiska świadczą na przykład próbki śniegu z Grenlandii, które przed kilkudziesięciu laty zawierały wielokrotnie więcej dioksyn, ale nie zmienia to faktu, że większość z nas nosi w sobie pewną ilość tych związków (według danych amerykańskich poziom tych substancji w 1976 roku wynosił średnio u mieszkańca USA 18 ppt (części na bilion), obecnie poniżej 5 ppt, czyli 531029g/kg).

Ten, kto żyje w uprzemysłowionej okolicy, wdycha dioksyny z zanieczyszczonym powietrzem, najprawdopodobniej odżywia się też skażonym mięsem i pije mleko z dioksynami (do organizmu zwierząt gospodarskich dostają się także przez układy pokarmowy i oddechowy). W przyrodzie magazynem dioksyn są gleba i osady denne w zbiornikach wodnych. Stąd wysokie ryzyko zatrucia nimi wśród ludzi, których podstawę diety stanowią ryby z zatok lub słodkowodne z zanieczyszczonych regionów (na przykład rejon Wielkich Jezior w Ameryce Północnej). Jako że dioksyny ze swej natury rozpuszczają się tylko w substancjach tłuszczowych, a także gromadzą w tkance tłuszczowej, najmniej zagrażają wegetarianom.

Do tej pory nikt w Polsce nie śledził na dużą skalę poziomu dioksyn w żywności czy paszach dla zwierząt. W Ministerstwie Ochrony Środowiska powstaje, finansowany ze środków NFOŚiGW, program badań zawartości tych substancji w próbkach gleb, osadów, wód, ścieków, hałd górniczych, składowanych odpadów przemysłowych. Być może niebawem rozpocznie się także monitoring czystości wód Odry i Wisły pod tym kątem. Zwłaszcza nad Odrą istnieje już wiele dużych zakładów chemicznych i stale powtarzają się przypadki skażenia rzeki. Pozostaje życzyć sobie, by system kontroli zanieczyszczenia dioksynami zaczął wkrótce u nas działać.

Artykuł pochodzi z "Wiedzy i Życia" nr 10/1999
EWA KOŁODZIEJAK-NIECKUŁA TADEUSZ PAJĄK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zanim skomentujesz, zapoznaj się z regulaminem